Miasto rozrastające się w ekspresowym tempie, wulkan przedsiębiorczości i produkcji. „Miasto-maszyna” do robienia pieniędzy – niepowtarzalny fenomen nie tylko na skalę ziem polskich, Cesarstwa Rosyjskiego, czy Europy, ale całego świata (dla którego dynamicznego rozwoju trudno by szukać analogii nawet w mitycznej „Hameryce”). Tygiel narodów, kultur i religii; jedyna w swoim rodzaju polsko-żydowsko-niemiecko (nie)mała ojczyzna - z pilnującą jej lojalności wobec carskiego samodzierżawia rosyjską urzędniczo-wojskowo-policyjną „kolonią”. Jedna ze stolic secesji. Wreszcie „Złe Miasto”, w którym obok niewyobrażalnego dla wielu ówczesnych bogactwa zagnieździła się nędza i społeczna patologia, a próbom współistnienia narodów, wyznań i warstw społecznych towarzyszyły wybuchy etnicznej, religijnej i „klasowej” niechęci i przemocy. Nie można uskarżać się również na brak zainteresowania historyków cechowych i amatorów dziejów miasta jego późniejszymi losami jako wielkoprzemysłowego ośrodka. Dolami i niedolami Łodzi w okresie międzywojnia, kiedy odzyskanej niepodległości i rozwojowi samorządowej wspólnoty towarzyszył permanentny kryzys gospodarczy lokalnej włókienniczej monokultury. Mrocznymi latami Litzmannstadt, które w planach hitlerowskiego Berlina miało być wielkim bastionem niemczyzny na wschodnich kresach III Rzeszy. Paradoksem socjalistycznego „miasta włókniarek”, które zamiast „czerwonej Łodzi”, funkcjonującej, jak się okazało, tylko w wyobraźni włodarzy PRL, ukazało w „Polsce Ludowej” zgoła inne oblicze - jednego z najważniejszych ośrodków robotniczego oporu wobec absurdów socrealistycznej gospodarki i władzy komunistów. Wreszcie dziejami Łodzi po 1989 r., kiedy „miasto włókna” zostało zmuszone do poszukiwania nowej tożsamości i znaku firmowego (notabene, jak się zdaje, poszukiwania trwają…).
Mogłoby się wydawać, iż trudno jest – w związku z zarysowanym powyżej konterfektem naukowej i… mniej naukowej literatury o mieście nad Łódką (zwłaszcza o jego XIX- i XX-wiecznych dziejach) - napisać coś więcej, ciekawiej, lub… inaczej. A jednak! Cel ten został osiągnięty przez zespół badaczy historii naszego miasta - socjologów Jacka Burskiego, Kaję Kaźmierską, Agatę Zysiak i Wiktora Marca oraz historyków Kamila Piskałę i Kamila Śmiechowskiego. W książce pt. Z bawełny i dymu. Łódź – miasto przemysłowe i dyskursy asynchronicznej nowoczesności 1897–1994 (Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego 2021) zaprezentowali oni w serii artykułów interdyscyplinarne, nowatorskie ujęcie i interpretację zarówno dziejów Łodzi, jak i ich odzwierciedlenia, obecnego w dyskusji publicznej. Aby zaostrzyć apetyt czytelników i – utrzymując się w kulinarnej „poetyce” – dać im przedsmak interesującej lektury, skłaniającej do przewartościowania własnych „uleżałych” ocen, a niekiedy prowokującej do sporu z autorami (o to przecież chodzi w dobrej, naukowej literaturze!), warto zasygnalizować choćby intrygujące tytuły niektórych spośród artykułów-rozdziałów tej zbiorowej monografii - takie jak choćby Sprawiedliwość dla robotniczego miasta? (1945–1949), czy Postindustrialna sierota w neoliberalnej Polsce (1989–1994).
A zatem - bon appétit!
Więcej tekstów autora znajdziesz TUTAJ.