Tragiczna spowiedź Leopolity

Przemysław Waingertner

 

Roman Zimand — intelektualista, publicysta, krytyk literacki i tłumacz — urodzony we Lwowie w roku przewrotu majowego, a zmarły w Warszawie w trzy lata po upadku komunizmu i demokratycznych przemianach w Polsce (w roku którym krzepła dopiero na arenie międzynarodowej III Rzeczpospolita jako państwo niepodległe po blisko półwiekowej egzystencji w roli „najweselszego baraku komunistycznego obozu”) był nie tylko człowiekiem, któremu przyszło żyć w „przeciągu Europy Środkowo-Wschodniej” i w „ciekawych czasach” ze znanej chińskiej klątwy, ale który swoje istnienie naznaczył refleksją, deklaracjami, życiowymi wyborami i aktywnością publiczną, wymykającymi się schematycznym ocenom i polityczno-kulturowym matrycom.

 

Polak, Żyd, a nade wszystko lwowianin. Gorliwy stalinista, a później zdeklarowany antykomunista i liberał, który — w odróżnieniu od wielu dzielących z nim drogę wiodącą z szeregów PZPR do PRL-owskiej opozycji — nigdy nie traktował swej późniejszej działalności „podziemnej” jako stanowiącej wystarczające zadośćuczynienie za „grzechy młodości” (zbyt ciężkie w jego ocenie).

Pochodzący z rodziny represjonowanej przez Sowietów po agresji 17 września 1939 r. (ojciec został aresztowany, a sam Zimand z matką trafił na zesłanie do Kazachstanu) nie znalazł azylu w armii generała Andersa, a do „ludowej” już Polski — a dokładniej do Wrocławia, będącego tradycyjną przystanią przedwojennych lwowian — powrócił w 1945 r. już jako zagorzały marksista. Jego szczerego zaangażowania w budowanie „nowego wspaniałego świata” i niekłamanej fascynacji komunizmem dowodziły funkcje i stanowiska – członka PPR i PZPR, redaktora Wydziału Wydawniczego Centralnej Szkoły PZPR i samej „Trybuny Ludu”, wreszcie wykładowcy materializmu historycznego i estetyki marksistowskiej na Uniwersytecie Warszawskim, w Instytucie Kształcenia Kadr Naukowych przy KC PZPR i Akademii sztuk Pięknych. O erozji światopoglądu Zimanda zadecydował wstrząs, jaki przeżył w związku z poznańskim czerwcem 1956 r. i jego zakłamywaniem przez idealizowaną przezeń dotąd partię („Jeśli stalinowska była cała partia, jeśli walczymy ze stalinizmem – czy nie lepiej byłoby zlikwidować ją i od nowa zacząć budowanie partii komunistycznej w Polsce?” - pytał).

Kontestował rzeczywistość PRL również jako redaktor zbuntowanego pisma „Po Prostu”. Finał był łatwy do przewidzenia – wyrzucenie z szeregów „przewodniej siły narodu” oraz napiętnowanie przez samego towarzysza „Wiesława” mianem „rewizjonisty” i „renegata”. Z tych dwóch określeń drugie była zresztą z punktu widzenia partyjnego aparatczyka zdecydowanie bardziej trafne.

 
Przyszłość pokazała bowiem, że Zimand zerwał z komunizmem radykalnie. Szaweł awangardy stalinowskiego komunizmu stał się nawróconym Pawłem – nie wybrał jedynie krytyki „wypaczeń”, a rewizjonistyczne ścieżki były dla niego manowcami.

 

Trawestując słynną deklarację Piłsudskiego – zatrzymał się dopiero na przystanku antykomunizm, niepodległość i wolny rynek. Współpracował z paryską „Kulturą” (pod pseudonimem Leopolita) i Polskim Porozumieniem Niepodległościowym. Z sympatią obserwował poczynania Konfederacji Polski Niepodległej. Sprowadzał z zagranicy sprzęt poligraficzny dla nielegalnych struktur i organizował pomoc finansową dla rodzin represjonowanych. Choć pracował przez długie lata w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, był równocześnie konsekwentnie szykanowany przez władze — uniemożliwiano mu pełnienie jakichkolwiek funkcji, odmawiano paszportu, obłożono zakazem druku, a w stanie wojennym internowano.

Dowodem intelektualnych, politycznych, filozoficznych i społecznych refleksji, ale także osobistych, intymnych, dramatycznych dylematów Zimanda jest książka Materiał dowodowy. Szkice drugie, opublikowana wspólnie przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego i Stowarzyszenie Instytut Literacki „Kultura” (to reedycja wydania z 1992 r.) Tom – opatrzony przedmową Doroty Siwickiej i posłowiem Jana Olaszka – zbudowany jest z trzech części, gromadzących publicystykę i wspomnienia autora: „O narodach”, „Podróż i o podróży” oraz „Materiał dowodowy”. Trudno w kilku zdaniach zawrzeć argumentację przemawiającą za celowością zapoznania się z treścią tej pozycji.

Niektórych przekona zapewne sama postać nietuzinkowego autora, innych - „waga gatunkowa” refleksji, błyskotliwe rozumowanie, precyzyjny język wywodu. Pozostałych — być może dramatyzm osobistych, odartych z literackich ozdobników, zwierzeń i wspomnień Zimanda. To nieistotne, która z tych motywacji zachęci do sięgnięcia po Materiał dowodowy…. Jedno jest pewne: lektura, jakkolwiek umotywowana, pozostawi bagaż interesujących przemyśleń, które – jak to po długiej i intensywnej intelektualnej podróży (o której i wszak Zimand pisze) - niełatwo będzie uporządkować i… zaszufladkować. A to chyba każdemu z nas posłuży dla odświeżenia i przewietrzenia kolein myślenia.

 

Więcej tekstów autora znajdziesz TUTAJ