Podczas jednego ze spotkań autorskich promujących książkę Nie ma ekspresów przy żółtych drogach, odbywającego się w ramach VIII Festiwalu Puls Literatury (2014), Andrzej Stasiuk — jak zwykle zresztą — opowiadał o swoich podróżach. Wyłowił wtedy z pamięci obraz dziewczyny w czerwonej sukience. Patrząc po publiczności, a raczej gdzieś ponad nią, zamyślony, opisał wrażenie towarzyszące tamtej chwili przelotnego spotkania, dobierając słowa ostrożnie, powoli, jakby krystalizowały się dopiero na języku, tuż przed wybrzmieniem w ciemnej sali. Gdy z widowni padło stwierdzenie „Ale pan już o tym pisał!”, Stasiuk wyglądał na autentycznie zdziwionego, że kiedyś znalazł słowa dla tamtego obrazu i tamtej sukienki, plamy czerwieni we wstecznym lusterku. Czy naprawę widział tę dziewczynę? Czy rzeczywiście nie pamiętał, że pojawiła się przed laty w jego narracji pisanej?
Kategoria, po którą sięga Piotr Wąsowski w publikacji Autentyczność i jej losy. Autorefleksja w twórczości Marka Bieńczyka, Doroty Masłowskiej, Andrzeja Stasiuka i Magdaleny Tulli (Wydawnictwo UŁ, 2024), nie pozwala się łatwo wyczerpać w badaniach kulturowych. Od ważnej książki Olgi Szmidt Autentyczność: stan krytyczny. Problem autentyczności w kulturze XXI wieku (TAiWPN Universitas, 2019) minęło kilka lat, a po niej jeszcze niejedno na ten temat powiedziano. Z autentycznością w tle ukazały się choćby: Łże-reportaże i prawdziwe fikcje Izabelli Adamczewskiej-Baranowskiej (Wydawnictwo UŁ, 2020), Poetyka kulturowa a praktyka Joanny Bator Angeliki Siniarskiej-Tuszyńskiej (Wydawnictwo UŁ, 2024) czy Sława literacka albo nowe reguły sztuki Dominika Antonika (TAiWPN Universitas, 2024).
Piotr Wąsowski przykłada miernik autentyczności do czworga polskich współczesnych pisarzy: Magdaleny Tulli, Doroty Masłowskiej, Marka Bieńczyka i Andrzeja Stasiuka — a raczej nie tyle przykłada, co sięga po to, co dla omawianej twórczość integralne, i bada pisarskie strategie budowania autentyczności. Pogłębia studia nad utworami wielokrotnie już poddawanymi analizom: Sny i kamienie, Tworki, Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną i Jadąc do Babadag. Tej ostatniej opowieści zdaje się poświęcać najwięcej uwagi, tyle, by odświeżyć narrację przenicowaną przez badaczy i badaczki — a nawet przez samego Stasiuka w kolejnych książkach i esejach.
Konstrukcja narracji Jadąc do Babadag przypomina Wąsowskiemu Rousseau: „[…] skupienie na sobie i na swoim autentycznym odczuwaniu stawia w drugim szeregu fakty i sferę obiektywnych odniesień opowieści. Świat i bytujący w nim ludzie zdają się nierzeczywiści, w przeciwieństwie do własnego »ja«” (s. 156). Dalej badacz pisze: „To istoty bezpłciowe podróżują do Babadag, istoty bez seksualności i bez fizjologii. Dystans narratora czyni je takimi, to sfera nieopowiedziana” (s. 157). Ucieczka z nieautentycznego Zachodu na autentyczny Wschód wydaje się nieopisywalna i to na tej niemożności deskrypcji zasadza się u Stasiuka kreacja świata. Narrator (czy wciąż narrator? narrator to przecież figura nieautentyczna, konwencja…) luki wypełnia zmyśleniem, przyznając się do niego i tym samym — dowodząc swojej autentyczności. Wąsowski stwierdza: „[...] obowiązek udowadniania własnej autentyczności przejawia się poprzez enumeracje, współwystępowanie dwóch porządków czasowych, kolokwializmy, nieprecyzyjną lokalizację czasoprzestrzenną” (s. 124). Andrzej Stasiuk niemal kompulsywnie wymienia kolejne elementy rzeczywistości, tego mitycznego Wschodu, który próbuje uchronić przed zniknięciem, rozpadem. Co ciekawe, enumeracje pojawiają się również w opus magnum Karla Ovego Knausgårda Moja walka, o którym Artur Hellich trafnie pisze, że detale mające stanowić o autentyczności jego narracji stają się „ostentacyjnymi wykładnikami fikcji” (Autentyczność, „Autobiografia Literatura Kultura Media” 2020, nr 2, s. 87).
Zarezerwowana — zdawałoby się — dla literatury dokumentu osobistego kategoria autentyczności dawno opuściła (auto)biograficzne ramy. Piotr Wąsowski z powodzeniem stosuje ją do badania współczesnej prozy niezrozumianej (Tulli), nadinterpretowanej (Masłowska, Bieńczyk), na siłę umieszczanej w postmodernistycznym tyglu (Tulli, Bieńczyk), niedostatecznie zdefiniowanej (Stasiuk), a być może niedefiniowalnej — w końcu “[k]ultura autentyczności odrzuca podział na rodzaje literackie i uznane gatunki literackie jako społeczny, nieautentyczny pozór” (s. 70). Można powiedzieć, że hasłem towarzyszącym autentyczności w XXI wieku jest samoświadomość, która w przypadku pisarzy byłaby choćby świadomością nieopisywalności świata i, jak u Stasiuka, wyrazem „umiłowania niedokończenia, niemożności, istnienia wybrakowanego”. Jak słusznie konkluduje Wąsowski, coraz więcej dziś wiemy o sobie, a coraz mniej o otaczającej nas rzeczywistości.
Adrian Gleń, pisząc o autobiografizmie i życiopisaniu Andrzeja Stasiuka, przywołał znamienne słowa autora Wschodu: „[P]isarz to taki kłamca, który gra o prawdę” (A. Gleń, Stasiuk. Istnienie, Wydawnictwo UŁ, Łódź 2019, s. 50). Może ta definicja potrzebuje dopełnienia: pisarz autentyczny to taki kłamca, który gra o prawdę?