Co ciekawe, każdy, kto choć trochę zna sztukę polską lat 60. i 70. wie, że był to moment ważny, przynoszący przede wszystkim pobudzenie formalne. Zmiany w sztuce były tak silne, że Stefan Morawski, polski filozof i historyk estetyki, zdecydował się wyodrębnić go jako neoawangardę. Głównym powodem tego było zbliżenie sztuki i życia, do tej pory starannie rozgraniczane przez twórców 1. poł. XX w.
W Sztuce współpracy przedstawiono wybrane grupy, zwracając uwagę na miejsce, w którym powstały, możliwość przeprowadzenia wywiadów z jej żyjącymi członkami, ich aktywność po ustaniu działalności w grupie. W każdej z nich ważnym elementem były bliskie relacje członków, oparte na kontaktach towarzyskich i przyjaźniach (co nie znaczy, że w grupach nie dochodziło do kłótni i sporów). Przyglądając się opisywanym w książce grupom, możemy pokusić się o stwierdzenie, że w ich przypadku mamy do czynienia ze sprzężeniem przyjaźni i twórczości. Mariaż tych dwóch obszarów nie był jednak wystarczającym spoiwem grup, które stosunkowo szybko się rozpadały, choć relacje między niektórymi członkami pozostałe trwałe.
Owocem działalności grup były prace ich członków, wystawy, festiwale, spotkania. Kluczowym wydaje się tu jednak nie tyle materialny wymiar aktywności ile wspólnotowość wystąpień, bycie razem tu i teraz – w imię podobnych idei, obserwacji, refleksji, potrzeb. Wspólne działanie okazało się brzemiennym w skutkach impulsem do pracy, źródłem energii, początkiem intelektualnego i formalnego fermentu, przestrzenią mocy. Efektem były prace powstałe w ramach grup, wśród których wymienić można eksperymenty grupy Zero-61 w obszarze fotografii, tworzone wspólnie przez członków grupy Oneiron Czarne Karty czy efemeryczne działania Studia A-B i Grupy SAB. Wszystkie one swoją intensywnością, formą i treścią nie pozostawały ani na centymetr w tyle wobec sztuki zachodniej.
Analiza prac, które powstały w ramach działalności grup artystycznych w latach 60. i 70. z pewnością zasługuje na uwagę, choć nie jest łatwa. W dużym stopniu były to działania performatywne, oparte na relacyjności, wywołaniu pewnych skojarzeń. Wymykają się one tradycyjnym metodom służącym do opisywania dzieła sztuki. Pokazują także, że sztuka tego czasu bardzo się zmieniła, stając się awangardą współczesności.
Po lekturze książki zauważamy, że działanie w grupie niektórym jej członkom ułatwiało wejście do określonego środowiska, innym pozwoliło na odkrycie w sobie zdolności przywódczych. Byli też i tacy, którym dawała impuls do systematycznej pracy twórczej, wymuszanej zintensyfikowanym przez działalność grupową terminarzem wystaw. Z pewnością większość członków grup artystycznych motywowano do wyjścia poza wyuczoną na uczelni artystycznej ścieżkę, poza przyswojone schematy, dodając sobie odwagi i legitymizując ich efekty. Cechą łączącą członków wszystkich grup była chęć samokształcenia jako bodziec do jej stworzenia lub do wstąpienia do niej. Grupa artystyczna była więc obszarem uzupełniającym wobec oficjalnych instytucji, które nie dawały odpowiedzi na stawiane przez młodych artystów pytania o sztukę, co więcej nierzadko nie dawały też przestrzeni, by te pytania w ogóle postawić. Stawała się polem do eksperymentowania w atmosferze wzajemnej tolerancji.
Sztuka współpracy uzmysławia, jak bardzo analiza grupy odbija tendencje obecne w momencie jej działania, stając się swoistą soczewką występujących w danym okresie zjawisk. Czekam z niecierpliwością na analizę współcześnie działających grup artystycznych, co ułatwiłoby charakterystykę współczesnych zjawisk w sztuce. Intuicja podpowiada mi, że wnioski byłyby zaskakujące.
Więcej tekstów autorki znajdziesz TUTAJ.