Tom VII Autorów kina europejskiego pod redakcją Patrycji Włodek i Kamili Żyto wpisuje się w to żarliwe wyznanie w całej pełni. Kiedy programowałam kolejne edycje Forum Kina Europejskiego „Cinergia” w Łodzi to właśnie w esejach filmoznawców tutaj publikowanych, szukałam nie tylko potwierdzenia moich subiektywnych przecież wyborów, ale także informacji o wczesnych lub mało znanych filmach interesujących mnie twórców, których chciałam przypomnieć albo pokazać w nowym świetle.
Bo też tom VII czyta się nie jak książkę, a już na pewno nie jak traktat naukowy, ale ogląda (a raczej przetwarza) niemal jak kinowe obrazy. Przynajmniej niektóre rozdziały. Jak choćby ten poświęcony kinu Nuri Bilge Ceylana autorstwa Magdaleny Kempy-Pieniążek zatytułowany „Dalekie miejsca, bliskie twarze”.
Autorka udowadnia, że filmy Ceylana „uruchamiają myślenie o spojrzeniu, o tym, kto i co widzi (a może czego nie widzi?)”, a pozostając kinem milczenia „są równocześnie kinem patrzenia”. Bardzo inspirująca próba odczytania Ceylana, zwłaszcza w kontekście dwuznacznej fascynacji jego twórczością na Zachodzie.
Albo skądinąd świetny esej Kuby Mikurdy „Walerian Borowczyk: mistrz ucieczek (przyczynek do biografii)”. Autor, chwała mu za to, przywołuje postać niemal zapomnianą w Polsce, outsidera, geniusza surrealistycznej animacji, guru Terry Gilliama i Neila Jordana, ostatecznie jednak wtłoczonego do szuflady z napisem twórca kina erotycznego klasy B. Podobnie jak w swoim dokumencie, który miał premierę na ostatnim festiwalu w Cannes Love Express. Przypadek Waleriana Borowczyka, Kuba Mikurda szuka w eseju przyczyn tego dziwnego, niezrozumiałego fenomenu.
Może, jak sugeruje autor, im bardziej Borowczyk od swoich obsesji i pragnień uciekał, tym bardziej, paradoksalnie — im ulegał.
Tom VII Autorów kina europejskiego jest pasjonującą lekturą dlatego, że nie daje gotowych odpowiedzi, niczego nie narzuca, pozostawia czytelnika z refleksją, a obok wielkich mistrzów kina w rodzaju Wernera Herzoga upomina się także o innych niepokornych, kontrowersyjnych, ale i fascynujących, jak Leos Carax, Zeki Demirkubuz, Joe Wright albo o tych dziś już znanych głównie historykom kina, jak Kurt Maetzig, Bo Widerberg, Vilgot Sjoman. To zróżnicowanie nie jest w serii niczym nowym. Nie jestem jednak pewna, czy zabieg reprezentowania wybranych kinematografii duetami twórców nie jest nadużyciem.
Są dwa wyjątki, które nie przekładają się na pozostałych sparowanych: w dalekim planie Włosi - Gianni Amelio i Valerio Zurlini (początek i koniec monografii, dwie odmienne, ale też nie całkiem oczywiste postawy neorealisty i metafizyka), w bliskim planie Hiszpanie - Juan Antonio Bardem Munoz i Luis Garcia Berlanga silnie ze sobą związani w początkowych okresach twórczości. Pozostałe pary poza narodowością niewiele łączy.