Rewolucja była bowiem tradycyjną sojuszniczką sprawy polskiej oraz walki robotniczej. Trudno dziś podważać jej rolę jako akuszerki wyzwolenia społecznego i narodowego. Dobrze obrazują to wydarzenia lat 1904-1907/8 na ziemiach polskich należących do zaboru rosyjskiego. Były one właśnie tym, co Eric Hobsbawm nazywał „naturalnym przełomem”. Był to jeden z tych momentów, kiedy Historia „przeprzęga konie”, a raczej: porzuca je na rzecz kolei żelaznej. Istotą tego przełomu, zapoczątkowanego przez Bunt Łódzki roku 1892, dopełnionego wystąpieniem przeciw władzy cara i fabrykanta, przemocy kozaka i majstra w roku 1905 było przebudzenie klasy robotniczej. W tamtych latach szerokie rzesze ludzi przeszły przyspieszony kurs wychowania obywatelskiego. Pierwszy raz sięgnęły po gazety, druki polityczne i karty do głosowania. Niektórzy sięgnęli także po broń w obronie swoich praw, racji i przekonań. Nauczyli się tego, że manifestacja, wiec albo strajk również mogą stanowić broń. Polityka przestała być sprawą wyłącznie „starszych w narodzie”. Polityczność wyszła z ram szlacheckich i inteligenckich sporów o rząd dusz.
Cała ta przemiana składała się na to, co Wiktor Marzec określił mianem „plebejskiego doświadczenia politycznego”. Fraza ta służy zarazem jako podtytuł jego najnowszej pracy Rebelia i reakcja, poświęconej Rewolucji 1905 roku. Nie jest to jednak książka należąca do nurtu historii historyzującej, nie śledzi ona wydarzeń i postaci, skupia się raczej na szerszych tendencjach i ogólniejszym podłożu społeczno-ekonomicznym. Relacje, na bazie których Wiktor Marzec odtwarza rewolucyjne dzieje nie zostały spisane przez przewodzącego bojowcom Piłsudskiego czy ich przeciwnika Dmowskiego; ich autorami są anonimowi robotnicy albo dziennikarze, których nazwiska nic nam dziś nie powiedzą.
Być może jednak najciekawsze partie książki nie są poświęcone rewolucji, ale reakcji. Wydarzenia lat 1904-1907 uformowały nie tylko lewicę patriotyczną oraz komunistyczną, ale określiły też politykę endecką na całe dekady. Ugrupowanie Romana Dmowskiego przesunęło się wyraźnie na prawo, spychając ze sceny politycznej dawne środowiska zachowawcze. Udało im się to m.in. dzięki nowej odmianie prawicowego populizmu, który bazował na mirażu demokracji bez demokratycznych procedur, osłabiania pozycji fabrykanta czy zaborcy poprzez współpracę z nimi, czy wreszcie: antysemityzmu jako ponadzaborowej recepty na kondycję Polaków w niewoli. Obalenie przekonania, że istnieją niematerialne sposoby rozwiązywania materialnych problemów jest jednym z najlepiej uargumentowanych fragmentów książki, który - dodatkowo - skłania do namysłu nad sprawami jak najbardziej aktualnymi.
W czasach, gdy wielu zastanawia się, jak radzić sobie z wtargnięciem mas na scenę polityczną (dziś bardziej widocznym z uwagi na media społecznościowe), warto wrócić do źródeł tego fenomenu. Głębszy namysł nad nim powinien wzbudzić nieufność zarówno wobec bezrefleksyjnych wyrzekań na „ciemny lud”, jak i cynicznych prób manipulowania jego emocjami. Powinien też zmienić obraz rewolucji, która nie była aktem ślepej przemocy, ale aktem fundacyjnym polskiej lewicy oraz prawicy i - ponad wszystko: polskiej nowoczesności. Była też ważnym etapem na drodze do społecznego i narodowego wyzwolenia, dokonanego i obronionego właśnie rękami mas.
Więcej tekstów autora znajdziesz TUTAJ.