Albo się żyje, albo się umiera

Natalia Królikowska

 

Zdawać by się mogło, że o Zagładzie powiedziano i napisano już wszystko. Najwybitniejsi intelektualiści, świadkowie i ocaleńcy, pisarze, poeci, filozofowie, badacze wielu dziedzin opisywali, diagnozowali, próbowali zrozumieć. Niezliczone ilości ujęć i perspektyw, a każda wnikliwa, dogłębna, przejmująca. Nie sposób wymienić wszystkich wielkich nazwisk myślicieli podejmujących temat ludobójstwa Żydów.

 

Zagłada pochłonęła około sześciu milionów ludzkich istnień, mężczyzn, kobiet i dzieci. Czy to w ogóle można objąć rozumem? Nic dziwnego, że najtęższe umysły naszej epoki połamały pióra i głowy, pochylając się nad tym jak opisać, w jaki sposób mówić o tym, co spotkało naród wybrany w pierwszej połowie XX wieku.

Tymczasem blisko pół wieku po tych najdramatyczniejszych wydarzeniach, gdzieś w Izraelu, do pisania zasiadła sześćdziesięcioletnia Irit Amiel, nietrudniąca się dotąd pisarstwem, matka i babka, żona, saberka, pionierka, ocalona pięćdziesiąt lat wcześniej z częstochowskiego getta, jedenastoletnia wówczas Irena Librowicz, dla której starość stała się czasem odzyskiwania, a nie jak zwykło się sądzić tracenia, pamięci. Niezwykła historia jej życia, a przede wszystkim fenomen powolnego wzrastania do własnej twórczości to materiał idealnie wpisujący się w założenia serii „Projekt: Egzystencja i Literatura", którego częścią stała się w ostatnim czasie książka Marty Tomczok Irit Amiel. Życie.

„Wiele kluczowych decyzji Irit Amiel podjęła w późnym wieku: skończyła studia, zaczęła zawodowo tłumaczyć i publikować własną twórczość, kupiła samochód. Usamodzielnienie się, połączone z odzyskaniem wolnego czasu, dotąd zarezerwowanego dla rodziny, stało się jednym z ważniejszych czynników wpływających na decyzję o pisaniu” — wyjaśnia autorka. — Inną, być może ważniejszą okolicznością, okazała się naturalnie rosnąca perspektywa czasowa i jej korzystne — przede wszystkim dla relacji z otoczeniem, bliskimi w Polsce, znajomymi, ludźmi poznanymi podczas wojny — oddziaływanie na narrację”.

Oprócz dojrzałości tym, co charakteryzuje twórczość Amiel, jest doskonały, bo oszczędny i precyzyjny język, charakterystyczny „ubogi” styl, nadający jej pisarstwu odpowiedni ton, głos, który trudno pomylić z każdym innym. Jednak tym, co przede wszystkim wyróżnia dzieło Amiel spośród nawet najstaranniej wyselekcjonowanych, najlepszych literacko relacji z Zagłady, jest nazwanie i opisanie życia ocalonych, „odkrycie egzystencjalne” - jak nazwał je przywoływany przez Tomczok, Henryk Grynberg.

Wykreowany przez Amiel termin „Osmaleni”, którym pisarka zatytułowała zbiór piętnastu opowiadań opublikowany po raz pierwszy w roku 1999, to jedno z najbardziej wnikliwych pojęć stworzonych do nazwania doświadczenia, którego żaden z podejmujących przez blisko pół wieku artystów i intelektualistów nie zdołał uchwycić tak celnie.

 
„Osmalenie odnosi się do tymczasowego kontaktu z ogniem, oparzenia, ujścia cało, choć nie bez uszkodzeń ciała, z pożaru” - wyjaśnia Tomczok.

 

„Z Osmalonych pochodzi znana do dziś metafora, oznaczająca nieusuwalne, trwałe piętno Zagłady, a także stan, który odzywa się w człowieku znienacka, zazwyczaj w późnym wieku, lecz siłą przypomina falę tsunami (...). Osmalenie, o jakim pisała w 1999 roku Irit Amiel, pozwalało lepiej zrozumieć — niejasne i budzące trwogę — życiorysy osób, które przeżywszy wojnę, po latach wybrały śmierć (pisarka wspominała w tym kontekście o Paulu Celanie, Jerzym Kosińskim czy Bogdanie Wojdowskim). Z ich życiorysów, a także z życiorysu osiemnastoletniej Linki, najmłodszej znanej jej osmalonej samobójczyni, udało się stworzyć Amiel ważny projekt literacki” — pisze we „Wstępie” do swojej książki Marta Tomczok.

Osmalenie to jeden z tematów książki Tomczok — obok życia i starości. Słowo „życie” zawarte jest również w tytule omawianej książki i to z niego autorka uczyniła temat prowadzący całość. Bez wątpienia na taki wybór wpłynął fakt, że badaczka miała szczęście i zaszczyt poznać osobiście pisarkę, która pomimo podeszłego wieku była osobą aktywną — o czym świadczy nie tylko jej pisarstwo, ale także działalność międzynarodowa, a przede wszystkim niebywała witalność i pewna szlachetna młodzieńczość. Ze zdjęć zamieszczonych w książce uśmiecha się do czytelnika miła, starsza pani. Oglądamy ją w przeróżnych sytuacjach życiowych — od tych prywatnych, jak na zdjęciu w ogrodzie czy na klatce schodowej przed drzwiami mieszkania, do tych bardziej oficjalnych — jak na wieczorze literackim z Mikołajem Grynbergiem w Jerozolimie czy na seminarium poświęconym jej pisarstwu, zorganizowanym w Londynie w 2013 roku.

 
W kończącym książkę rozdziale badaczka życia i twórczości Amiel wyjaśnia: „Od początku pracy nad tą książką chciałam usłyszeć odpowiedź samej pisarki (...). Było dla mnie jasne, że w pracy nad tekstem literackim ważny jest kontakt z osobą autora i wszystkimi, którzy kiedykolwiek złączyli z nim los”.

 

Za tym przekonaniem stoi również świadomy i dojrzały wybór metodologii badania, który nie wyodrębnia samego tekstu jako przedmiotu analizy, ale łączy go z czynnikami wobec niego zewnętrznymi, takimi jak doświadczenia autora czy czasy, w których przyszło mu tworzyć.

„Przedwstępnym warunkiem pracy nad literaturą Irit Amiel było uświadomienie sobie, że życie nie jest czymś wobec niej zewnętrznym, ale wchłania ją, podobnie jak wiele innych działań podejmowanych przez człowieka — pisze Tomczok. — Wchłania, ale także wytwarza między literaturą a innymi aktywnościami więź, sprawiając, że staje się ona splotem wielu informacji, więc ten, kto chce poznać czyjeś życie, powinien poznać nie tylko składające się na nie działania, ale także związki między nimi i być czujnym wobec różnych rodzajów argumentacji. Dlatego chcąc poznać literaturę Irit Amiel, trzeba poznać przede wszystkim jej życie, trzeba znaleźć taki sposób czytania literatury, który pozwoli bez ryzyka nadużywania tekstu wysupłać z niego treści dotyczące jednostkowego losu”.

Autorka książki Irit Amiel. Życie wywiązuje się z postawionego sobie zadania znakomicie. Publikacja kreśli szeroki horyzont poznawczy, od rekonstrukcji biografii pisarki, przez analizę jej pojedynczych, wybranych utworów (nie tylko osławionego tomu opowiadań, ale również poezji, autobiografii czy innych wypowiedzi pisarki), aż po syntezę, jaką w przypadku twórczości Amiel jest jednoczesne życie w opowieści i opowieść o życiu. Książka Tomczok upowszechnia całą twórczość izraelskiej pisarki, autorka bardzo równo i sprawiedliwie rozkłada tony na różnych przejawach jej pisarstwa — co z pewnością jest wartościowe i warte odnotowania oraz doceniania.

Jednak bez wątpienia do historii literatury, rozumianej nie tylko jako twórczość pisarska, ale jako szerszy projekt egzystencjalno-intelektualny, Irit Amiel przejdzie jako twórczyni (bo to ona nazwała, a czy nazywać to nie na stwarzać) kategorii osmalenia.

„Albo się żyje, albo się umiera” — pada w ostatnim akapicie Pożegnania mojej martwej klasy, jednego z opowiadań z tomu Osmaleni. Jednak jak pokazuje omawiana twórczość, nie jest to proste pytanie o rozstrzygnięcie, bo to, co najcenniejsze, najbardziej wartościowe znajduje się — jak to często bywa — pomiędzy, w tej trudnej do określenia szczelinie istnienia, w której znaleźli się tacy jak Irit Amiel, ocaleńcy z piekła XX wieku.

 

Więcej tekstów autorki znajdziesz TUTAJ.